października 16, 2021

Czas oczekiwania na dziecko - skup się na sobie i na swoich potrzebach póki masz taką możliwość.

     Pomysł na wpis zrodził się w mojej głowie właściwie zanim jeszcze na poważnie podjęłam decyzję o założeniu bloga parentingowego. Jestem zwolenniczką wszelkiego rodzaju list i planowania, a karteczki 'to do' to moja specjalność. Uwielbiam organizować czas, jestem w tym naprawdę dobra. Bez planu działam bardzo chaotycznie i zapominam o większości spraw do załatwienia. Zapisuję nie tylko obowiązki ale również drobne przyjemności czy pomysły na obiad bądź prezent gwiazdkowy. W dzisiejszym poście przygotowałam wykaz zadań do zrealizowania, nad którymi warto się pochylić. 

  • nadrobienie książkowych zaległości, nie tylko tych parentingowych

Jeśli tak jak ja lubisz czytać książki ale zwyczajnie brakowało Ci na to dotychczas czasu, to jest ten moment!  Zrób przegląd swoich domowych zbiorów - zdziwisz się czego tam nie ma. Przeczytane książki możesz sprzedać i kupić nowe bądź wymienić na portalu społecznościowym lub olx - niech posłużą komuś innemu. Zorganizuj sobie niespieszne wyjście do  biblioteki miejskiej i przejrzyj książkowe nowości w sieci. 

  • usystematyzowanie wspomnień
Zbierasz bilety i wejściówki do muzeum kiedy Jesteś w podróży? A może kupujesz pocztówki lub magnesy z odwiedzonych przez Ciebie miejsc? Ja uwielbiam gromadzić wspomnienia ale nigdy nie mam czasu na ich organizację, wrzucam wszystko do jednego kartonu i tak sobie leży i czeka nie wiadomo na co. W najbliższym czasie zamierzam przysiąść do tematu, zajrzeć do tego misz-maszu i zrobić selekcję. Może jakiś album DIY?

  • Stworzenie playlist na różne okazje
Dawniej nie słuchałam tak często muzyki, no może oprócz okresu kiedy byłam zbuntowaną nastolatką z słuchawkami w uszach i z emo-grzywką. Teraz nie wyobrażam sobie gotowania bez melancholijnych dźwięków meloradia lub sprzątania bez eskowych przebojów, które sprawiają, że robota idzie jakby szybciej? Przygotowanie playlisty ulubionych utworów na spacer, do domowego SPA czy do samochodu na dłuższą podróż to naprawdę super sprawa. Polecam również szpitalną playlistę, serio mi to bardzo pomogło, kiedy trafiłam na kilka dni na obserwację, a na łóżku obok miałam chrapiącą koleżankę. 

  • Czas na hobby
Każda z nas ma jakąś pasję. Warto ją pielęgnować - jeśli oczywiście stan zdrowia i fakt, że Jesteś w ciąży na to pozwalają warto właśnie teraz znaleźć na to czas. Moją drugą miłością poza rodziną są kwiaty. Kocham rośliny doniczkowe, jestem w stanie obudzona w nocy wymienić z pamięci wszystkie nazwy kwiatów znajdujące się na moich parapetach w odpowiedniej kolejności, przesadzam rozsadzam i fotografuję każdy nowy liść, ba! ja je nawet liczę. 

  • urozmaicenie diety i weryfikacja dotychczasowych nawyków żywieniowych
Dieta przyszłej mamy musi być szczególnie zbilansowana, w końcu w naszym brzuchu mieszka mały głodomór, któremu musimy dostarczyć codzienną porcję witamin i minerałów, a także odpowiednią kaloryczność. Żeby mieć pogląd na swoje dotychczasowe menu warto przez kilka dni rozpisywać sobie wszystkie zjedzone posiłki. Wtedy łatwiej zweryfikować czy nasz jadłospis jest w porządku, czy jest dostatecznie urozmaicony i czy dostarcza nam wszystkiego czego nasz organizm potrzebuje. Może poeksperymentujesz w kuchni? Zaczniesz przygotowywać dla siebie i swojej rodziny koktajle owocowo-warzywne?

  • spacery

Aktywność fizyczna w ciąży jest równie ważna co zbilansowana dieta czy regeneracja organizmu, a na krótki spacer pozwolić sobie może większość przyszłych mam chociażby miałaby to być baaaardzo powolna wycieczka do najbliższego supermarketu po makaron. Jeśli stan zdrowia pozwala i lekarz nie widzi przeciwwskazań warto zarezerwować sobie kilkadziesiąt minut dziennie lub kilka razy w tygodniu. Jesienne spacery są szczególnie urokliwe no i to ukołysanie maluszka w brzuchu do snu - mój Ignacy tylko wtedy jest spokojny.  

  • spotkania z przyjaciółmi, odnowienie starych znajomości

i nie, nie mam na myśli tutaj urządzania hucznego baby shower, a zwyczajny wypad na kawę czy po prostu wymiana kilku wiadomości mailowych. W zabieganym świecie nie zawsze pamiętamy o swoich bliskich, nieplanowo zrywamy kontakty 'bo tak jakoś wyszło'. Odezwij się pierwsza, to nic nie kosztuje. 

A jak Twoje 'skupienie się na sobie' w tym wyjątkowym czasie?

CZĘŚĆ DRUGA WPISU KLIK

pozdrawiam,
#matka

października 15, 2021

Z Małgorzatą Mostowską łapię oddech...

        Pogoda na zewnątrz nie zawsze zachęca mnie do spacerowania i łapania oddechu na świeżym powietrzu. Lubię jesień ale już wietrzne deszczowe dni to niekoniecznie mój czas. W związku z powyższym, kilka dni temu postanowiłam zrobić przegląd kanałów na You Tube dotyczących jogi oraz ciążowej medytacji połączonych z dobrą, relaksacyjną muzyką. 
        Wtedy właśnie trafiłam na Małgorzatę Mostowską, instruktorkę jogi i pasjonatkę zdrowego stylu życia, która dosłownie kupiła mnie słowami, że ciąża to wyjątkowy stan boskości. Głos Pani Gosi uspokaja i wzbudza zaufanie, a jej ciepłe usposobienie emanuje wręcz przez ekran telewizyjny i zachęca do praktykowania jogi.     
        Na mmYoga znajdziesz nie tylko ćwiczenia dla kobiet w ciąży ale również cały wachlarz aktywności o różnym stopniu trudności. Żałuję, że dopiero teraz trafiłam na ten kanał, chciałabym, żeby joga zagościła w moim życiu na dobre. Teraz będąc w ciąży, nie znając możliwości swojego ciała (moja aktywność fizyczna ograniczała się zawsze do trekkingu, spacerowania, szybkich kardio) ostrożnie podchodzę do tematu, jednakże po urodzeniu dziecka i powrocie do formy zamierzam rozpocząć praktykę i trwać wytrwale w tym postanowieniu. 
        A co robię teraz? Uczę się podstaw, nie zawsze wykonuję wszystkie ćwiczenia, nierzadko jedynie  przyglądam się, uważnie wsłuchując się w słowa instruktorki. To taki mój czas - siadam na podłodze, odprężam się, oddycham głęboko i mam wrażenie - chłonę to całą sobą. 

Jestem bardzo ciekawa jak wygląda Twoja aktywność fizyczna w ciąży i czy praktykujesz jogę, zapraszam Cię do aktywności w komentarzach. 

pozdrawiam,
#matka

października 14, 2021

Jestem w ciąży - cieszyć się czy jeszcze poczekać?

        Pomijając sam fakt, że wiadomość o ciąży pojawiła się niemal równolegle co zdiagnozowanie w moim organizmie choroby autoimmunologicznej jaką jest przewlekłe zapalenie tarczycy czyli Hashimoto muszę przyznać, że początki nie były łatwe. I nie, nie miałam mdłości, wymiotów ani wahań nastroju, które doprowadziłyby do separacji między mną, a ojcem mojego dziecka. 

    Problem chyba tkwił gdzieś głębiej. Kiedy na teście ciążowym zauważyłam dwie równiusieńkie kreski z góry zapowiedziałam mojemu mężowi, że nie może się cieszyć odbierając mu tym samym całą radość. Byłam tak zestresowana, że zamiast świętować truchlałam przez pierwsze kilkanaście tygodni czytając wciąż kolejne przypadki poronień i odrzucenia dziecka przez organizm matki. Ciągle powtarzałam sobie, że początki nie są pewne, że wszystko może się zdarzyć i że lepiej nie nastawiać się, że będzie dobrze. Guzik prawda! gdybym mogła cofnąć czas - nie zapisałabym się na te wszystkie grupy facebookowe o ciąży od samego początku a dopiero w trzecim, czwartym miesiącu ciąży, co więcej - z pewnością nie wstukiwałabym w Google fraz dot. patologii ciąży i przeróżnych komplikacji, a rzuciłabym laptop w kąt i poszła świętować z mężem przy świecach i dobrej kolacji (choć bez wina i sera pleśniowego to nie zawsze się udaje). Kupiłabym też najbardziej kiczowate śpiochy z napisem "cały tatusia świat", robiłabym zdjęcia brzucha, którego wówczas jeszcze wtedy zupełnie nie było choć ja dostrzegałam różnicę i obwieszczałabym dobrą nowinę całemu światu bez względu na to czy ten świat byłby zainteresowany czy też nie. 

        Podejście zmieniło się, kiedy na ekranie monitora zauważyłam dziecko, nie zarodek, nie fasolkę ale dziecko - dwie nóżki, dwie rączki, brzuszek, główkę i ten mały zadarty nosek. Od tamtej pory uspokoiłam się, co więcej zarówno mój stan psychiczny jak i fizyczny zmienił się diametralnie - miałam więcej energii, zaczęło się wicie gniazda, potrzeba rozmowy o przyszłości i przygotowywanie wyprawki. Od samego początku na USG dziecko okazało się chłopcem, choć ja miałam przeczucia, że to będzie dziewczynka, mieliśmy nawet wybrane już imię. Z imieniem dla chłopca nie było już tak łatwo, mieliśmy kilka faworytów, brzuch z tygodnia na tydzień nazywał się inaczej, a każde kolejne propozycje wydawały nam się coraz głupsze i bez sensu w związku z czym zostaliśmy przy pierwszym wybranym przez nas imieniu - Ignacy. 

    Obecnie jestem w 24 tygodniu ciąży, a aplikacja Preglife na moim smartfonie informuje, iż 58,9% drogi za nami. 

        Moje początki wyglądały tak, pewnie każda z nas przeżywa/przeżywała je na swój sposób o czym chętnie przeczytam i poznam Twój punkt widzenia. 

pozdrawiam,
#matka

Copyright © hasztagmatka , Blogger