Pokazywanie postów oznaczonych etykietą pobyt w szpitalu. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą pobyt w szpitalu. Pokaż wszystkie posty
Zaraziłam się COVID-19 w trzecim trymestrze. Jakie objawy koronawirusa w ciąży? Moja historia i wrażenia z pobytu w izolatorium.

listopada 08, 2021

Zaraziłam się COVID-19 w trzecim trymestrze. Jakie objawy koronawirusa w ciąży? Moja historia i wrażenia z pobytu w izolatorium.


    Dzisiaj wpis bardzo spontaniczny i nieplanowany. Kilka tygodni temu wyszłam ze szpitala, a właściwie transportem medycznym covidowym zostałam przewieziona do mieszkania celem odbycia dalszej izolacji. Tak, dopadł mnie koronawirus...

    Liczyłam nieskromnie, że Covid-19 i tym razem jakoś mnie ominie i nie zachoruję na niego będąc w stanie błogosławionym. Przecież tak dobrze się trzymałam. Nie złapała mnie żadna fala mimo, iż tak naprawdę przez cały okres pandemii prowadziłam dość aktywny tryb życia - podróżowałam, chodziłam na zakupy, miałam kontakt z ludźmi z pracy i z interesantami, byłam na kilku imprezach okolicznościowych tych bardziej i tych mniej kameralnych, przemieszczałam się środkami komunikacji miejskiej, aż tu nagle...

Od rana pojechałam na pobranie krwi - podejrzenie cholestazy ciążowej (sporadyczne swędzenie stóp i dłoni oraz ciążowego brzucha, zbliżający się trzydziesty tydzień ciąży, podwyższony ALT). Wróciłam do domu i jakoś bez większego entuzjazmu zabrałam się za ogarnianie przestrzeni. Zrobiłam obiad jednak apetyt również nie powalał tego dnia na kolana. Usiadłam więc z laptopem na łóżku i zaczęłam nerwowo sprawdzać wyniki badań, a także analizować wynik z poprzedniego dnia informujący o lekkiej niedokrwistości. Psychika siadała od kilku dni - wizja cholestazy przerażała, a anemia ciążowa nie poprawiła mojego samopoczucia ani odrobinę. Zrobiłam przerwę na pietruszkowy koktajl, ot taka dawka witamin to z pewnością dobry pomysł w obecnej sytuacji! Popijając, poczułam ucisk w mostku jednak pomyślałam, że teraz, będąc w ciąży pewnie gdzieś na tej wysokości znajduje się mój żołądek. Odłożyłam laptopa i położyłam się pod kocem. W ciągu dosłownie przysłowiowych 'kilku minut' rozbolała mnie głowa, ból był nie do zniesienia, do tego poczułam rosnącą temperaturę. Wzięłam paracetamol oraz chłodną kąpiel ale nic, a nic nie było mi lepiej. Zdecydowałam się pojechać na Izbę Przyjęć i to była jedna z lepszych decyzji w ostatnim czasie.

Zostałam przyjęta bardzo szybko, USG wykonane, krew pobrana, wymaz również. Za wynikiem testu na covid czekałam od 22ej do 17ej następnego dnia (w weekendy zawsze trwa to dłużej). Z dzieckiem było w porządku toteż nie panikowałam i spokojnie czekałam na dalszy bieg wydarzeń. Jeszcze tego samego dnia pojawiły się dreszcze, trzęsły mi się dłonie do tego stopnia, że miałam problem nalać sobie wody z dystrybutora. Myślałam, że to puszczający stres. Bardzo szybko zapchało mi również zatoki. I ten ból oczu - czułam się tak, jakbym właśnie dostała zapalenia spojówek. Węch i smak straciłam po kilku dniach od pierwszych objawów COVID-19 i niestety nie odzyskałam ich do dziś... .

Jakie są moje wrażenie z pobytu na Izolatorium? Do szpitala pojechałam świadomie, wiedziałam, że będąc w domu będę się niepotrzebnie zamartwiała tym bardziej, że moja psychika w ostatnich dniach nieźle szwankowała przez podejrzenie cholestazy. Na oddziale OCP - bo tam początkowo trafiłam zarówno położne jak i cały personel medyczny włącznie z lekarzami swoją pracę wykonywali w sposób bardzo rzetelny i profesjonalny. KTG miałam wykonywane kilka razy dziennie, do tego sprawdzanie pulsu maluszka detektorem, pomiary temperatury ciała oraz mojego ciśnienia bardzo mnie uspokajały. Po uzyskaniu pozytywnego testu zostałam przeniesiona do Izolatorium, o którym również złego słowa powiedzieć nie mogę. Poza powyższymi badaniami doszło jeszcze monitorowanie saturacji. W szpitalu podawaną miałam domięśniowo heparynę drobnocząsteczkową. Do tego 'przy okazji' wyleczyliśmy zapalenie pęcherza i infekcję, która nie dawała o sobie znać. 

Post może lakoniczny ale opublikowałam go ponieważ chciałam dać Ci do zrozumienia, że nie warto się bać szpitali, że leżąc na oddziale zawsze Jesteś bezpieczniejsza niż w domu. Podejmij dobrą decyzję bo stres odgrywa tutaj kluczową rolę. I to nieprawda, że leżąc na izolatce Jesteś pozostawiona bez opieki i zdana na siebie, przynajmniej nie tam gdzie ja byłam. 
pozdrawiam,
#matka


Copyright © hasztagmatka , Blogger