Co nowego znajdziesz w mojej biblioteczce - czyli książkowe pozycje do przeczytania. listopad/grudzień 2021

listopada 18, 2021

Co nowego znajdziesz w mojej biblioteczce - czyli książkowe pozycje do przeczytania. listopad/grudzień 2021

        

Półka w salonie powoli zaczyna uginać się pod ciężarem książek, które leżą i czekają na swoją kolei. Korzystając z okazji, że wieczory coraz dłuższe, że brzuszek coraz większy i że serialowe zaległości już nadrobione postanowiłam zabrać się za czytanie. Swoją drogą - czy Ty też masz tendencję do zaczynania jakiejś książki i odkładania jej na potem? Co gorsza, zdarza Ci się, że jest to czytadło z biblioteki i musisz oddać bo Pani Bibliotekarka krzywo patrzy na Ciebie i na kolejną próbę przedłużenia?

Poniżej moja lista na najbliższe tygodnie.

        Może nie są to książkowe nowości i hity ostatnich tygodni, może nie są to bożonarodzeniowe perełki, które przywołują wspomnienia ale są to moje propozycje, a właściwie moja lista książek i poradników, po które zamierzam sięgnąć w najbliższych tygodniach. 

Poradniki autorstwa Heidi Murkoff to must have dla przyszłych mam jak i dla tych na pełen etat. W oczekiwaniu na dziecko czytam sukcesywnie z tygodnia na tydzień więc jest ze mną od początku mojej ciążowej przygody. Pierwszy rok z życia dziecka zamierzam rozpocząć już teraz, ponieważ obawiam się, że potem może zabraknąć mi czasu na czytanie. Nieperfekcyjny poradnik Marii N. Tymańskiej otrzymałam dawno temu współpracując z jednym z portali dla kobiet. Książka leżała i czekała na swoją kolei, przeczytana w biegu spodobała mi się na tyle, że postanowiłam do niej wrócić kiedy będę w ciąży więc czytam. Zero Waste i Chorzy ze stresu to poradniki spontanicznie wypożyczone z biblioteki 'przy okazji' - zbliża się termin oddania więc sięgam i po nie. Do Sztuki planowania wracam ponownie w związku z nadchodzącym 2022 rokiem, natomiast Wielkie, włoskie wakacje to coś dla duszy. Mam ciekawą historię związaną z tą książką. Zaczęłam czytać ją dwa lata temu przed wylotem do Włoch do których ostatecznie nie poleciałam bo wybuchła pandemia... Książka bardzo mnie wciągnęła jednak nie zdążyłam jej przeczytać, ponieważ podkradła mi ją moja mama, która to z kolei pożyczyła ją ciotce z drugiego końca Polski. Wszystko fajnie ale książka powędrowała dalej przelatując przez ocean, aż do Stanów Zjednoczonych. Koniec końców Wielkie, włoskie wakacje kupiłam ponownie. 

A Ty po co sięgniesz w najbliższych tygodniach? 

pozdrawiam,
#matka

Co obejrzałam na Netflix oczekując na dziecko? Propozycje seriali o tematyce nie-parentingowej.

listopada 13, 2021

Co obejrzałam na Netflix oczekując na dziecko? Propozycje seriali o tematyce nie-parentingowej.


        Nie samym parentingiem człowiek żyje toteż korzystając z wolnego czasu wreszcie nadrobiłam filmowe i serialowe zaległości. Cofnęłam się do wcześniejszych sezonów i obejrzałam premiery, na które długo czekałam, a że z mężem mamy dość specyficzny gust to wleciała tematyka wikingów i innych takich różnych niekoniecznie soft propozycji. Jeśli więc lubisz trzymające w napięciu filmy i seriale i nie chcesz rezygnować z nich podczas oczekiwania na dziecko ze względu na słabe nerwy bądź... ciążowe mdłości to zachęcam do zapoznania się z moją listą. Poza creepy pozycjami podrzucam również lżejsze seriale, nad którymi warto się zastanowić.

Jestem ciekawa co myślisz o mojej serialowej liście. Lubisz taką tematykę czy rezygnujesz z przemocy i wulgarnych scen w ciąży? Chętnie poznam Twoje zdanie, a także serialowe must have. 

Zaraziłam się COVID-19 w trzecim trymestrze. Jakie objawy koronawirusa w ciąży? Moja historia i wrażenia z pobytu w izolatorium.

listopada 08, 2021

Zaraziłam się COVID-19 w trzecim trymestrze. Jakie objawy koronawirusa w ciąży? Moja historia i wrażenia z pobytu w izolatorium.


    Dzisiaj wpis bardzo spontaniczny i nieplanowany. Kilka tygodni temu wyszłam ze szpitala, a właściwie transportem medycznym covidowym zostałam przewieziona do mieszkania celem odbycia dalszej izolacji. Tak, dopadł mnie koronawirus...

    Liczyłam nieskromnie, że Covid-19 i tym razem jakoś mnie ominie i nie zachoruję na niego będąc w stanie błogosławionym. Przecież tak dobrze się trzymałam. Nie złapała mnie żadna fala mimo, iż tak naprawdę przez cały okres pandemii prowadziłam dość aktywny tryb życia - podróżowałam, chodziłam na zakupy, miałam kontakt z ludźmi z pracy i z interesantami, byłam na kilku imprezach okolicznościowych tych bardziej i tych mniej kameralnych, przemieszczałam się środkami komunikacji miejskiej, aż tu nagle...

Od rana pojechałam na pobranie krwi - podejrzenie cholestazy ciążowej (sporadyczne swędzenie stóp i dłoni oraz ciążowego brzucha, zbliżający się trzydziesty tydzień ciąży, podwyższony ALT). Wróciłam do domu i jakoś bez większego entuzjazmu zabrałam się za ogarnianie przestrzeni. Zrobiłam obiad jednak apetyt również nie powalał tego dnia na kolana. Usiadłam więc z laptopem na łóżku i zaczęłam nerwowo sprawdzać wyniki badań, a także analizować wynik z poprzedniego dnia informujący o lekkiej niedokrwistości. Psychika siadała od kilku dni - wizja cholestazy przerażała, a anemia ciążowa nie poprawiła mojego samopoczucia ani odrobinę. Zrobiłam przerwę na pietruszkowy koktajl, ot taka dawka witamin to z pewnością dobry pomysł w obecnej sytuacji! Popijając, poczułam ucisk w mostku jednak pomyślałam, że teraz, będąc w ciąży pewnie gdzieś na tej wysokości znajduje się mój żołądek. Odłożyłam laptopa i położyłam się pod kocem. W ciągu dosłownie przysłowiowych 'kilku minut' rozbolała mnie głowa, ból był nie do zniesienia, do tego poczułam rosnącą temperaturę. Wzięłam paracetamol oraz chłodną kąpiel ale nic, a nic nie było mi lepiej. Zdecydowałam się pojechać na Izbę Przyjęć i to była jedna z lepszych decyzji w ostatnim czasie.

Zostałam przyjęta bardzo szybko, USG wykonane, krew pobrana, wymaz również. Za wynikiem testu na covid czekałam od 22ej do 17ej następnego dnia (w weekendy zawsze trwa to dłużej). Z dzieckiem było w porządku toteż nie panikowałam i spokojnie czekałam na dalszy bieg wydarzeń. Jeszcze tego samego dnia pojawiły się dreszcze, trzęsły mi się dłonie do tego stopnia, że miałam problem nalać sobie wody z dystrybutora. Myślałam, że to puszczający stres. Bardzo szybko zapchało mi również zatoki. I ten ból oczu - czułam się tak, jakbym właśnie dostała zapalenia spojówek. Węch i smak straciłam po kilku dniach od pierwszych objawów COVID-19 i niestety nie odzyskałam ich do dziś... .

Jakie są moje wrażenie z pobytu na Izolatorium? Do szpitala pojechałam świadomie, wiedziałam, że będąc w domu będę się niepotrzebnie zamartwiała tym bardziej, że moja psychika w ostatnich dniach nieźle szwankowała przez podejrzenie cholestazy. Na oddziale OCP - bo tam początkowo trafiłam zarówno położne jak i cały personel medyczny włącznie z lekarzami swoją pracę wykonywali w sposób bardzo rzetelny i profesjonalny. KTG miałam wykonywane kilka razy dziennie, do tego sprawdzanie pulsu maluszka detektorem, pomiary temperatury ciała oraz mojego ciśnienia bardzo mnie uspokajały. Po uzyskaniu pozytywnego testu zostałam przeniesiona do Izolatorium, o którym również złego słowa powiedzieć nie mogę. Poza powyższymi badaniami doszło jeszcze monitorowanie saturacji. W szpitalu podawaną miałam domięśniowo heparynę drobnocząsteczkową. Do tego 'przy okazji' wyleczyliśmy zapalenie pęcherza i infekcję, która nie dawała o sobie znać. 

Post może lakoniczny ale opublikowałam go ponieważ chciałam dać Ci do zrozumienia, że nie warto się bać szpitali, że leżąc na oddziale zawsze Jesteś bezpieczniejsza niż w domu. Podejmij dobrą decyzję bo stres odgrywa tutaj kluczową rolę. I to nieprawda, że leżąc na izolatce Jesteś pozostawiona bez opieki i zdana na siebie, przynajmniej nie tam gdzie ja byłam. 
pozdrawiam,
#matka


Copyright © hasztagmatka , Blogger